ew
– Do poprawy jest kilka szczegółowych rozwiązań legislacyjnych. Ten problem osobowych tirów, to zwykła omyłka legislacyjna, jakich wiele. Nie pierwszy i nie ostatni raz ustawodawcy zabrakło wyobraźni, doprowadził do tego, że znikła z oczu legislatorów kwestia, iż pojazdy, które nie przekraczają 3,5 tony po wyposażeniu ich w przyczepę przekroczą ten limit – wyjaśnia Eryk Kłossowski, ekspert Instytutu Jagiellońskiego.
– Niestety proces legislacyjny nie był w Polsce nigdy od tego typu bubli wolny i prawdopodobnie nigdy nie będzie, bo mylić się jest rzeczą ludzką. Gdy idzie natomiast na przykład o problem, który tak bardzo zwłaszcza występuje jesienią, czyli kary, tutaj znowu ustawodawca doznał czegoś, czego doznał cały współczesny świat – ukąszenia szybkością. Projektodawcom wydawało się, że jeżeli wybierzemy szybki tryb karania administracyjno-prawnego, w trybie decyzji administracyjnej wydawanej przez organy kontrolne, takie jak policja, czy inspekcja transportu drogowego, to będzie szybciej, łatwiej, efektywniej. Oczywiście tak nie jest – mówi ekspert.
– Trzeba było przyjąć tradycyjne klasyczne rozwiązania postępowania w sprawach o wykroczenia i zapisać te przepisy sankcyjne w formule właściwej dla opisu czynów zabronionych, dla opisu wykroczeń. Prawidłowa redakcja tego przepisu powinna brzmieć: Kto przejeżdża odcinek drogi, albo kilometr drogi objętej opłatą elektroniczną, a nie wniósł opłaty, podlega karze – tłumaczy Kłossowski.
Do rozważenia pozostaje również kwestia naliczania kar za jazdę bez viaBOXa – obecnie nalicza się 3 tys. zł za odcinek drogi, który jest definiowany jako trasa między dwoma skrzyżowaniami. Zatem w jednym miejscu za przejechanie 5 km niesolidny kierowca zapłaci 3 tys. zł (bo to odcinek bez skrzyżowań), a w innym – 15 tys. zł (jeśli trafi się aż 5 odcinków dróg). Rozwiązanie to powinno być skorygowane w taki sposób, by uniknąć podobnych sytuacji. Podpowiedzą mogą być rozwiązania przyjęte w innych krajach – np. w Austrii, gdzie kara obliczana jest na podstawie interwału czasowego.
– Wydaje się, że najbardziej właściwe byłoby zastąpienie jednej ryczałtowej stawki 3 tys. zł, przy pomocy której jest wymierzana kara, stawką kilometrową. Za każdy kilometr nieopłacony kierowca powinien płacić odpowiednią stawkę sankcyjną podwyższoną w stosunku do standardowych opłat e-myta – proponuje Kłossowski.